USA, Floryda – Miami, ocean, plaża i WYCIECZKA po mieście
Miami, podobnie jak cała Floryda, kojarzy się przede wszystkim ze słońcem, plażą, ciepłą wodą i ogólnie z wypoczynkiem i wakacjami. Już pierwszego dnia po przylocie z Europy do Miami przekonaliśmy się, że dokładnie tak właśnie jest.
Do Miami Beach wybraliśmy się w celach typowo wakacyjnych na prawie tydzień. Lecieliśmy bezpośrednio z Europy bo Miami było naszym pierwszym punktem w podróży po USA i Kanadzie. Przylecieliśmy na 13:00 lokalnego czasu. Kolejka do przeprawy granicznej na międzynarodowym lotnisku w Miami był ogromna – w sumie spędziliśmy w niej prawie 2 godziny (od znajomych wiem, że prawie zawsze jest taka wielka, nawet jak się leci tranzytem przez Miami na Dominikanę czy do Meksyku to też tyle trzeba odstać). Ale za to jak przeszliśmy kontrolę graniczną to nasze bagaże już na nas czekały odłożone. I były wszystkie, co ważne.
Dzielnica w stylu Art Deco i klimacie lat 50-tych ubiegłego wieku przyciąga turystów, a my tam właśnie mieszkaliśmy.Taksówką przejechaliśmy z Miami przez most do Miami Beach (Miami Beach to część miasta położona na wyspie) gdzie mieliśmy zarezerwowany hotel (taxi z lotniska w Miami do South Beach ma stałą cenę 33 USD + obowiązkowy tip 15%). Zamieszkaliśmy dość blisko plaży w dzielnicy zwanej Art Deco. Po załatwieniu formalności w hotelu i pozostawieniu bagażu w pokoju, szybko poszliśmy na plażę – i tam zostaliśmy już całe popołudnie.
Plaże South Beach są piaszczyste, szerokie, nadzorowane przez ratowników, codziennie sprzątane, niezbyt zatłoczone (w czerwcu i lipcu) i bezpłatne jeśli ma się swój ręcznik ew. leżak. Bez problemu też można wypożyczyć leżak i parasol – za parę dolarów na dzień. Pierwszego dnia wiał na plaży wiatr ale na tyle ciepły, że nie dokuczał i nie przeszkadzał w plażowaniu czy kąpieli. Tego dnia też przy brzegu widzieliśmy trochę wodorostów, które psuły nieco obraz piaszczystej plaży ale już następnego dnia ich nie było – albo ich ktoś posprzątał albo zabrał je przypływ. Przez cały tydzień była słoneczna pogoda, choć parę razy zanosiło się na burzę.
Przez cały tydzień była słoneczna pogoda, choć parę razy zanosiło się na burzę.Pierwsze dwa dni spędzilismy na leniuchowaniu na plaży (schodząc z niej na sjestę). Przy okazji sjesty czy też wieczorami mieliśmy okazję pozwiedzać nieco najbliższą okolicę. W Miami South Beach mieszkaliśmy w hotelu przy Washington Avenue, a stąd niedaleko niedaleko już do słynnej ulicy Ocean Drive, gdzie toczy się nocne życie Miami, zwłaszcza w piątkowe i sobotnie wieczory jest tu dość rozrywkowo. Ale i za dnia jest tu przyjemnie, można coś zjeść i wypić zimnego drinka np. mojito albo cuba libre. Ulica pełna jest hoteli, klubów i kafejek.
Przy Ocean Drive znajduje się też willa słynnego projektanta mody Gianni Versaci. To właśnie na schodach tej willi w Miami Beach Versaci został zastrzelony w lipcu 1997 roku. Dziś na tych schodach turyści robią sobie pamiątkowe zdjęcie. Sam dom należy wciąż do rodziny Versaci – mieszka w nim siostra projektanta mody.
Przy Ocean Drive znajduje się willa słynnego projektanta mody Gianni Versaci. To właśnie na schodach tej willi w Miami Beach Versaci został zastrzelony w lipcu 1997 roku. Dziś na tych schodach turyści robią sobie pamiątkowe zdjęcie. Sam dom należy wciąż do rodziny Versaci – mieszka w nim siostra projektanta mody.Co ciekawe, seryjny morderca, który zabił Versaciego (Andrew Cunanan), popełnił samobójstwo już po kilku dniach od popełnienia tej zbrodni i w ustaleń policji zastrzelił się on przy użyciu tej samej broni, którą zabił Gianniego Versace.
Pomiędzy ulicą Ocean Drive a plażą znajduje się Lummus Park – porośnięty trawą i wysokimi palmami park dostępny dla wszystkich. Można posiedzieć na ławce albo na trawie w cieniu palmy kokosowej.
Wzdłuż Miami Beach zaś ciągnie się długa promenada z widokami na plażę i Ocean Atlantycki, polecam spacer tą promenadą albo przejażdżkę wypożyczonym rowerem (automaty wypożyczające rowery na kartę kredytową znajdują się przy promenadzie).
Ale i okolica naszego hotelu również warta była zwiedzenia. Dzielnica w stylu Art Deco i klimacie lat 50-tych ubiegłego wieku przyciąga turystów, a my tam właśnie mieszkaliśmy i mieliśmy te atrakcje na co dzień. Warta polecenia jest też odchodząca od Washington Avenue krótka uliczka Espaniola Way (zamknięta dla samochodów), przy której rozlokowało się sporo barów i restauracji, w tym te specjalizujące się w specjałach kuchni kubańskiej i meksykańskiej.
Lincoln Road to główny deptak Miami Beach, strefa dla pieszych przecinana ulicami dla ruchu kołowego. Pełno tu sklepów, barów i kafejek.Idąc dalej od naszego hotelu wzdłuż Washington Avenue dochodzimy do Lincoln Road – to główny deptak Miami Beach, strefa dla pieszych przecinana ulicami dla ruchu kołowego. Pełno tu sklepów, barów i kafejek. Do południa jest tu bardzo spokojnie, wręcz sennie. Po południu a zwłaszcza wieczorem widoczne i słyszalne są głośne kluby i restauracje. Sklepy są czynne od 10:00 do 23:00 co daje możliwość pogodzenie plażowania i robienia zakupów. Lincoln Road Mall, bo tak się w pełni nazywa ten szeroki, dwupasmowy deptak z palmami i ogródkami piwnymi pośrodku, ciągnie się od Washington Avenue do Alton Road.
Po kilku dniach spedzonych na plaży i w Miami Beach postanowiliśmy zobaczyć coś więcej w kontynentalnej części Miami.
Miami to stolica stanu Floryda i najdalej wysunięte na południe tak duże miasto Stanów Zjednoczonych. Leży nad Oceanem Atlantyckim, który tu w przeciwieństwie do europejskich wybrzeży ma całkiem fajną temperaturę wody (w sumie Miami leży na zwrotniku Raka…no prawie).
Z Miami South Beach do centrum Miami można dojechać autobusem miejskim, jeżdżą często i nie są zapchane. Można też kupić wycieczkę po mieście ale jak się ma czas to lepiej miasto zwiedzić samemu.
Podczas zwiedzania miasta statkiem wycieczkowym mogliśmy podziwiać Miami od strony wody. Panorama miasta naprawdę warta jest zobaczenia, ponadto lekki wiaterek miło chłodził turystów podczas 2-godzinnego rejsu.My w lokalnym biurze wykupiliśmy wycieczkę „Miami by Boat” i w ten sposób zostaliśmy przetransportowani do portu w Miami. Po drodze z Miami Beach do Miami, z mostu mogliśmy podziwiać piękną panoramę Miami od strony wody a także nadmorskie rezydencje na wyspie Miami Beach od strony kontynentu. W dzielnicy portowej mieliśmy czas wolny na zakupy i posiłek, oglądaliśmy też wielkie, zacumowane tu pasażerskie statki, a właściwie pływające hotele. Stąd, z Miami wychodzą one w rejs po Karaibach. Może i nas kiedyś stać nas będzie na taki rejs? – tylko nie wiem, z której z emerytury z OFE czy z ZUS?
Mieliśmy też czas podziwiać nowoczesne, usiane szklanymi drapaczami chmur, centrum Miami. Polecam popłynąć albo i przespacerować się wzdłuż Miami River i obejrzeć miasto od tej strony.
[php function=2]