Czarnogóra na WAKACJE, letni odpoczynek na czarnogórskim wybrzeżu w Petrovac
Petrovac to również dobre miejsce wypadowe na wycieczki po Czarnogórze. My należymy do tych urlopowiczów, których nie zadowala leżenie i leniuchowanie 10 dni na plaży. Co 2 dni organizowaliśmy sobie wycieczki – Boka Kotorska (opis tu…) , Albania (opis tu…) , Budva (statkiem wycieczkowym ze szklanym dnem) i Dubrownik. Żałujemy tylko, że nie wybraliśmy się na spływ po rzece Tara w górach Durmitor, ale będzie okazja jeszcze raz wybrać się do Czarnogóry.
Widok na zatokę przy której położony jest Petrovac. Na pierwszym planie widać pozostałości weneckiej twierdzy na skalnym klifie.Wspomniane wycieczki można sobie zorganizować samodzielnie albo wykupić w jednym z licznych biur podróży znajdujących się przy nadmorskiej promenadzie. Zaś bilety na statki wycieczkowe wzdłuż wybrzeża bądź do Budvy kupuje się w porcie. Tam też można skorzystać z atrakcji typu pontony, skuter wodny, rowery wodne itp.
Oprócz Petrovaca mieliśmy też okazję zobaczyć inne nadmorskie miejscowości takie jak Herceg Novi, Budva, Sutomore, Bar i Ulcinj. Każda ma niewątpliwie swoje zalety i wady. Ale porównując je do „naszego” Petrovaca wciąż jednak poleciłbym go na wakacje w Czarnogórze.
Zapraszam do odwiedzenia galerii zdjęć z Petrovac w Czarnogórze [w przygotowaniu].
A poniżej kilka praktycznych porad dotyczących podróży do Czarnogóry i samego kraju.
Czarnogóra ogólnie w skrócie – dla turysty
Czarnogóra jest niewielkim europejskim krajem (to jedna z republik byłej Jugosławii), znacznie mniejszym od Polski, choć w piłkę nożną grają lepiej od nas i są wyżej w klasyfikacji FIFA (to taka uwaga na marginesie).
Niezbyt długie jest też czarnogórskie wybrzeże, praktycznie wszystkie plaże można wyliczyć w jednym krótkim zestawieniu.
Czarnogóra jest krajem górzystym a góry praktycznie kończą się dopiero linią brzegową nad Adriatykiem. Trzeba to wziąć pod uwagę planując podróż. Druga sprawa to brak autostrad (ale i opłat za autostrady, płaci się za promy i niektóre tunele).
Można też (co polecam) przejść się ścieżką wykutą w skałach wzdłuż wybrzeża w stronę Sveti Stefan. Ścieżka zaczyna się w Petrovac zaraz za klifem z pozostałością weneckiej twierdzy. Piękne widoki po drodze na Petrovac i otaczające go klify oraz morze i znajdujące się na nim skalne wysepki – gwarantowane. Trzeba wspiąć się w górę najpierw asfaltową ścieżką przez las a następnie żwirowym szlakiem, po drodze przechodzi się przez tunel wykuty w nadmorskich skałach, który gdzieniegdzie jest otwarty dzięki czemu można podziwiać nadmorskie widoki.Ciekawostką jest też, że walutą Czarnogóry jest…EURO! Tak, tak jednostronnie Czarnogóra ustaliła, że narodową walutą będzie EURO mimo, iż kraj ten nie jest członkiem Unii Europejskiej ani też nie spełnia rygorystycznych limitów związanych z wejściem do strefy EURO.
Ale ceny i płace mają w EURO i już.
Ceny w sklepach ani też w restauracjach nie szokują na szczęście i są na „polską” kieszeń. W naszym mniemaniu jest nawet taniej niż w Chorwacji i dotyczy to również kwater.
Dojazd do Czarnogóry z Polski
Praktycznie istnieją dwie drogi z Polski do Czarnogóry a wybór jednej z nich zależy od regionu Polski, w którym mieszkamy:
1. Przez Słowację, Węgry i Serbię – polecana bardziej dla mieszkańców wschodniej Polski
2. Przez Czechy, Austrię, Słowenię i Chorwację (plus tranzytem kawałek Bośni i Hercegowiny) – polecana bardziej dla mieszkańców Polski zachodniej.
My sprawdziliśmy oba warianty (bo mieszkamy w Polsce centralnej i było nam prawie wszystko jedno) – do Czarnogóry pojechaliśmy przez Węgry i Serbię a wracaliśmy przez Chorwację i też dalej przez Węgry omijając Słowenię i Austrię.
W morzu zaś na przeciw miasteczka, widać skalne wysepki – a na jednej z nich mieści się mała kapliczka. Wysepki można zobaczyć z lądu ale też i z wody – my je opłynęliśmy w zawrotnym tempie na pontonach ciągniętych przez skuter wodny.Każdy zapewne będzie miał inne doświadczenia w kwestii drogi ale nasze są takie, że droga przez Serbię mniej nasz zmęczyła. Jest krótsza a w Serbii od granicy węgierskiej aż do Belgradu jest autostrada a sam Belgrad też mija się nowo wybudowaną obwodnicą. Za Belgradem mieliśmy nocleg tranzytowy. Od Belgradu aż do granicy z Czarnogórą droga jest już wyraźnie trudniejsza – wąska, kręta i wiedzie przez góry. Sporo też TIRów. Po przekroczeniu granicy z Czarnogórą czekają nas piękne górskie widoki ale dla pasażerów bo kierowca musi uważać na drogę. Wybierając tę trasę mija się słynny most na rzece Tara (godzinka-dwie na zwiedzanie) a także można zatrzymać się w górach Durmitor na kilka dni. Atrakcje to wycieczki po dzikich górach a także spływy po rwącej rzece Tara.
Ale my mijając górę za górą dotarliśmy w końcu nad morze, do miejscowości Petrovac.
Na pierwszym planie klif skalny. Na tym nadmorskim klifie znajdują się pozostałości weneckiej twierdzy, w których dziś mieści się elegancka restauracja oraz miejsce pamięci narodowej.Z powrotem wracaliśmy wzdłuż wybrzeża kierując się z Petrovac na Budvę, przepływając Bokę Kotorską promem (jedyny fiord na południu Europy) i dalej skierowaliśmy się na chorwacki Dubrownik (warto po drodze zatrzymać się w punkcie widokowym by zobaczyć tą perłą Adriatyku z góry).
Godzinę straciliśmy na granicy czarnogórsko-chorwackiej! Wprawdzie nikt nas, turystów nie sprawdzał ale przed nami sporo było aut na albańskich czy kosowskich numerach i te podlegały kontroli co wydłużało czekanie. Może wraz z wejściem Chorwacji do Unii na tej granicy pojawią się oddzielne bramki przeznaczone dla obywateli UE. Jak na razie ta granica to minus tej trasy, do tej pory nie staliśmy bowiem na żadnej granicy! A od granicy do Dubrownika droga w remoncie, asfalt zdjęty jedziemy po żwirze a co jakiś czas wahadełka, ogólnie duża strata czasu. Następnie za Dubrownikiem trzeba przejechać przez 10 kilometrowy kawałek Bośni i Hercegowiny, który dzieli Chorwację na dwie części. Tutaj na szczęście, na obu tych granicach czekaliśmy tylko jakieś 10 minut. Nie wiadomo jednak jak ta granica będzie wyglądać po wejściu Chorwacji do Unii (wtedy będzie zewnętrzną granicą Unii).
Petrovac to małe ale klimatyczne miasteczko z ładną nadmorską promenadą, przepięknie położone w niewielkiej zatoczce.Kolejny odcinek to jazda wzdłuż chorwackiego wybrzeża Jadranską Magistralą – widoki przepiękne ale przyśpieszyć się nie da. Dopiero gdzieś pomiędzy Dubrownikiem a Splitem wpadamy na płatną autostradę i nią dojeżdżamy do samych Węgier. Nocleg tranzytowy mieliśmy już na Węgrzech, dotarliśmy tam jednak już bardzo zmęczeni. To niewątpliwie dłuższa droga choć większa jej część to autostrady.
Jak by jednak nie jechać na wakacje do Czarnogóry to i tak warto przebyć tak długą drogę, bo widoki na miejscu i zasłużony odpoczynek zrekompensują nam trudy podroży.
[php function=2]